dzikie koty, rodzą się dzikie koty
wsiadam do windy
myślę o Darku
oprócz mnie wsiada jeszcze jakiś dziadek z wózkiem -- w wózku dziecko, stara wyglądająca jak ropucha baba. mieszkam w tym jebanym bloku już prawie rok i nie kojarzę większości sąsiadów. no ale przecież nie będę się integrował z tymi wszystkimi emerytami. pewnie dobrze ponad połowa z nich modli się do radia. jak kogoś zaczynam kojarzyć z widzenia, to powiem grzecznie dzień dobry, ale i tak większość osób, które mijam na klatce, czy w windzie, to obce mi osoby.
myślę o Darku
w windzie oczywiście śmierdzi psim moczem. jamniki, pudelki, srelki. powinni zabronić trzymania psów w blokach. gdybym wiedział czyj to pies non stop szcza w tej windzie, to odlewał bym się tym ludziom pod drzwiami.
inteligentna administracja naszego osiedla zleciła koszenie trawy przy pełnym słońcu. nikt tego oczywiście nie podlał. z okna widzę drugi blok, betonowe chodniki i zeschłą żółtą trawę. a miałem nadzieję, że na wiosnę się trochę zazieleni.
już prawie lato.
i w tej śmierdzącej psim moczem windzie ciągle o nim myślę. teoretycznie to tylko czwarte piętro i można by się przejść po schodach, ale wrodzone lenistwo mi nie pozwala. i ciągle o nim myślę.
miał przyjechać w poniedziałek albo wtorek. ale dopiero w środę wraca do poznania, a do mnie nie przyjedzie. przynajmniej nie w tym tygodniu.
za tydzień ma urodziny. chcę mu zrobić niespodziankę i pojechać do poznania bez uprzedzenia. tak po prostu. na jeden dzień chociaż.
nie wiem co mu kupić.
"Dzikie koty, rodzą się dzikie koty." -- E. Pasewicz "Śmierć w darkroomie"